Powolny koniec lata

Chłopaki z naszej katowickiej ekipy uczcili powolny koniec lata w mieście, spędzając stylowy wieczór w gronie przyjaciół - udokumentowany na zdjęciach zrobionych analogowym aparatem.

 

“Jaki koniec lata?!” - zapytacie; w końcu do rozpoczęcia kalendarzowej jesieni został jeszcze cały miesiąc. Cóż, kalendarz swoje, nastroje swoje… wraz z końcem ostatniej fali urlopów po 15 sierpnia, czuć już w powietrzu zbliżający się rok szkolny; koniec wakacji to praktycznie koniec lata, nie tylko dla tych zasiadających w szkolnych ławkach. Dni stają się krótsze, światło nabiera charakterystycznego złotego odcienia (co dodatkowo podkreśla klisza Kodak Gold); w Katowicach już nawet pierwsze liście spadają z drzew. Ba, nawet letnie wyprzedaże nieubłaganie się kończą!

 

Taka nostalgia za czymś, co jeszcze się nie skończyło, ale już trzeba się z tym pożegnać, ma swoje dobre strony. Łatwo docenić kolejny ciepły wieczór, gdy w głowach kołaczą już pytania „czy to już ostatni gorący weekend?”; “czy temperatura jeszcze przekroczy 30°C?”; „czy zdążę jeszcze założyć tę letnią koszulę raz jeszcze?”.

 

Tego dnia jednak nie szukaliśmy odpowiedzi na żadne z tych pytań. Po prostu zebraliśmy się razem po pracy i ruszyliśmy w miasto, ubrani jak zazwyczaj (czyt. bardziej elegancko, niż nakazywałaby norma), gotowi nieco się wyluzować.

 

O ile dobrze pamiętam, to tu Michał próbował nas przekonać, że jego szare spodnie z kory pasują fakturą do elewacji Spodka. Oceńcie sami.

 

Nie wiem za to, co Paweł mówił Beniaminowi, zataczając ręką gest w stylu “to wszystko jest nasze”.

 

 

Wyglądał przy tym profesjonalnie, trzeba przyznać.

 

 

Tu już chodziło tylko o relaks (i uzupełnienie płynów).

 

 

Tymczasem Beniamin dalej trenował manualne ustawianie ostrości, można powiedzieć - pewnego dnia doczekam się ostrego zdjęcia.

 

To by było na tyle - na zdrowie!