Zapisz na liście zakupowej
Stwórz nową listę zakupową
SuperBezpieczneTM zakupy
SuperFair.Shop badge

Kowbojski Klasyk

2024-07-26
Kowbojski Klasyk

Jeszcze 10 lat temu pomysł, żeby ktoś noszący się na co dzień “elegancko” nieironicznie posiadał w swojej szafie dżinsową koszulę kowbojską zakrawał na śmieszność - a dziś? Dziś to już ceniony klasyk, którego wyklinanie mało komu przyjdzie do głowy.

Skłamałbym twierdząc, że my od zawsze wierzyliśmy w ten sukces. Za dobrze pamiętam, z jakim oporem (wewnętrznym i zewnętrznym) spotkały się pierwsze próby oswojenia tej legendy w Poszetce, próby zinterpretowania jej po naszemu. Koniec końców, skończyło się dobrze - co więcej, koszula z ciemnego denimy z pierwszej serii została z marszu okrzyknięta klasykiem. Nie tylko my się do niej przekonaliśmy; myślę, że ta rzecz zdążyła już zagościć w wielu wcześniej dość konserwatywnych szafach.

Po dwóch latach od inauguracji celebrujemy premierę wersji “2.0”, która debiutuje u nas jako Klasyk (tak, przez wielkie “K”), dołączając tym samym do grona rzeczy, które są dostępne w Poszetce stale, przez cały rok, niezależnie od sezonu.

Z tej okazji koszulom kowbojskim zdecydowanie należy się ten długo wyczekiwany wpis!

 


Od czego by tu zacząć? Jak na bloga Everyday Classic przystało, oczywiście od odrobiny kontekstu i szukania dziury w całym, ekhm, drążenia pozornie oczywistych spraw.

Sprawa na pierwszy rzut wydaje się prosta. Nie trzeba głęboko wnikać w kod kulturowy, żeby przywołać uniwersalne skojarzenie “dżinsowa koszula z kieszeniami = kowboj = Dziki Zachód”. Związek tego ubrania z konkretnym państwem, konkretną grupą społeczną i konkretną epoką jest oczywisty. No właśnie, epoką - ale czy na pewno?

Nie wiem jak Wy, ale ja, będąc dzieckiem, zawsze miałem problem z powiązaniem kowbojów z jednym, zapadającym w pamięć wydarzeniem w historii, jakąś charakterystyczną datą z kalendarza. O ile wiadomo, że gladiatorzy to starożytny Rzym (”dawno temu”, wyobrażamy sobie +- rok zerowy), rycerze to średniowiecze (wykuwane na pamięć daty: 966, 1025, 1410!), a samuraje też średniowiecze, tyle, że japońskie… ale kowboje?! Jeździli na koniach, ale używali w miarę cywilizowanej broni palnej; byli w tej wspaniałej Ameryce, ale jednak takiej dzikiej; w tle często przewijała się budowa kolei, ale jednak nie wydawało się, żeby żyli w świecie rewolucji przemysłowej. Aha, no i najważniejsze - wyglądali jakoś tak współcześnie.

 


Cóż, powinniśmy zdać sobie sprawę z tego, że ponadczasowość ich looku była w dużym stopniu jedynie kreacją, wytworem kultury popularnej - która, z patriotyczno-proamerykańskich pobudek parła raczej w stronę tworzenia mitu i powiązania wizerunku kowboja z pewnymi ideałami a nie momentem w historii. Dziś, gdyby ktoś ubrał się nie jak kowboje filmowi, a prawdziwa postać z przełomu XIX i XX wieku (według zdjęć lub obrazów z epoki), to w swoim stroju mógłby wybrać się jedynie na bal przebierańców, nie na ulicę.

To, co zamiast tego widzimy przed oczami, to postać kowboja w dżinsach, zapinanej na napy koszuli z kieszeniami na piersi, kapeluszu z szerokim rondem i bandaną na szyi, przepasanego szerokim pasem z ozdobną klamrą (i przytroczonym do niego rewolwerem). Utrwalona na zdjęciach i filmach, przekuta w pomniki*, przetrwała dekady, osadzając się w kolektywnej wyobraźni na dobre… i przelewając swój historyczno-emocjonalny ładunek na wyżej wymienione ubrania.

*Przy okazji - taka ciekawostka, tak zestarzał się pomnik ze zdjęcia powyżej.

 

O tym, jak skojarzenia stały się mieczem obosiecznym m.in. dla dżinsowych koszul właśnie, jeszcze wspomnę - zapamiętajcie te stylówki z sesji okładkowych do “Sweet Baby James” i "If You Love Me, Let Me Know” - najpierw zatrzymam się jednak przy aspekcie narodowym, tj. kwestii “amerykańskości” kowbojskiego stylu, bo jest to sprawa co najmniej interesująca.

Patrząc zupełnie na chłodno, wychodzi na to, że dziś za nierozerwalnie związaną z kulturą USA postrzegamy rzecz uszytą z tkaniny o francuskiej prowieniencji, dekorowaną na wzór indiańskich (rdzennie amerykańskich) ubrań.

Po pierwsze, musimy rozwiązać kwestię pochodzenia dżinsu - wiedzcie, że słowo “denim” pochodzi od “Serge de Nîmes”, w dosłownym tłumaczeniu serży (dziś powiedzielibyśmy twillu) z miasta Nîmes (na południu Francji). Prawdopodobnie to właśnie tam, w XVIII wieku, po raz pierwszy utkano dwukolorową, barwioną indygo, wytrzymałą tkaninę o splocie skośnym, od której w prostej linii wywodzi się popularny dżins. W połowie XIX wieku owa serża dotarła za Atlantyk, gdzie przyjęła się bardzo dobrze, stając się alternatywą dla mniej przyjemnego, chropowatego płótna. To właśnie z niej panowie Levi Strauss i Jacob Davis zaczęli szyć swoją charakterystyczną niebieską odzież roboczą - najpierw kombinezony, potem spodnie, kurtki i koszule - która, zaczynając od amerykańskiego zachodu, zawojowała ostatecznie cały świat.

Po drugie, powinniśmy powiedzieć więcej o zdobieniach i detalach. Ozdobne guziki lub zapięcie na napy, wyszywane detale, karczek w finezyjnym kształcie, cięte po łuku patki kieszeni, zdobione kołnierzyki i mankiety - to nie wymysł współczesny, to w dużej mierze motywy zaczerpnięte od rdzennej ludności zamieszkującej tereny dzisiejszego USA i Meksyku, które napływowi robotnicy chętnie przejęli dla względów estetycznych.

 


Nie zrozumcie mnie źle, z niczego tu się nie naśmiewam, nie próbuję podważać fundamentów - wręcz odwrotnie; zastanawiam się, czy to nie właśnie w fakcie bycia zlepkiem różnych wpływów kryje się tu piękno?

Stany Zjednoczone, ich historia i kultura, są przecież ukształtowane przez wypadkową oddziaływania różnych sił; są połączeniem wyeksportowanej europejskości z nielicznymi pozostałościami tego, co było na tych terenach wcześniej. Ten zacier został wydestylowany przez prawie 300 lat samodzielnej historii, przez której sporą część państwo to było (i jest nadal) wiodącą światową potęgą.

Sądzie ubraniowy, proszę się rozejść; sprawę tożsamościową uznajmy za zakończoną.

 


Pozostaje nam jeszcze sprawa nazewnictwa:

Tak, jak nie każda koszula dżinsowa jest kowbojska, tak nie każda koszula kowbojska musi być dżinsowa.

To pierwsze założenie wszystkim pasjonatom mody męskiej jest raczej znane - popularność koszul dżinsowych w “garniturowym” kroju (bez kieszeni, z kołnierzykiem włoskim, ewentualnie button-down) w ostatnich latach tylko temu dowodzi.

To drugie może wymagać dodatkowego wyjaśnienia - w razie czego, sięgnijcie jeszcze raz do zdjęć powyżej, na których celowo ujęliśmy kilka dobrych przykładów. Mianem “kowbojskich, ale nie dżinsowych” można określić koszule szyte z najróżniejszych tkanin (to mogą być solidne bawełniane gabardyny, mogą też być delikatne, lśniące satyny - i wiele więcej), których wspólną cechą są bogate zdobienia, w formie fantazyjnie wyciętych paneli, lamówek i haftów. To typ koszul, który może (na razie?) kojarzyć się nam głównie z klimatami rodeo, nie modą codzienną.

 


Poszetkowa Klasyczna Koszula Kowbojska, ta, z myślą o której powstał ten wpis, leży na styku tych dwóch kategorii. Jest i dżinsowa (wiadomo!), i kowbojska (ale bez przesady).

To rzecz egalitarna, którą może nosić dziś każdy, nie tylko kowboj; jednocześnie wystarczająco interesująca, żeby stanowić centralny punkt zestawu i wystarczająco uniwersalna, żeby odnaleźć się na co dzień.

Przy jej projektowaniu sięgnęliśmy do klasyki - tej, która uformowała się w czasach powojennych i która zawojowała świat w latach 50. i 60. Naszym zdaniem, to właśnie na te dekady przypadła złota era denimowo-kowbojskiego stylu - fasony i tkaniny były już współczesne, ale jeszcze nie przerysowane; to właśnie wtedy dżinsowe koszule i kurtki stały się czymś zupełnie codziennym, a jeszcze pozbawionym ładunku specyficznej, przekoloryzowanej nostalgii*.

*W tym miejscu chciałbym wrócić do tego, co tajemniczo nazwałem mieczem obosiecznym skojarzeń - warto przywołać przypadającą na lata 70. i 80. falę popularności kowbojskiego stylu (i emblematyczny dla niej film “Urban Cowboy”), która najpierw go wypromowała, kreując pewien hiperamerykański, przekoloryzowany wzorzec, a potem szybko doprowadziła do przesytu nim. To po tej epoce i końcu pewnej mody muzyka country na dekady stała się muzyką rednecków z południa, kowbojki symbolem szemranego teksańskiego biznesmena, a wiele innych rzeczy (i ubrań, i dzieł kultury) zostało źle zaszufladkowanych - można powiedzieć, że dopiero dziś stopniowo następuje ich rehabilitacja. Wystarczy spojrzeć na Instagrama - przez ostatnie kilka lat blogerzy i influencerzy pracowali nad odczarowaniem stereotypów związanych choćby z noszeniem kilku rodzajów denimu na sobie, kapeluszy z szerokim rondem, pasków z metalowymi okuciami czy kowbojskich koszul właśnie. I bardzo dobrze!

 

Wspomnieliśmy już o tym, że to wersja “2.0” naszej koszuli kowbojskiej - wprowadziliśmy kilka subtelnych zmian względem pierwszej edycji.

Jedną z nich jest kolor nici - teraz cała koszula szyta jest nitką w szarosrebrzystym tonie, pod kolor perłowych nap w srebrnej oprawie, co nadaje całości delikatniejszego charakteru i nie wprowadza dodatkowego koloru komplikującego koordynację. Przeprojektowaliśmy też nieco kształt zdobień karczku i patek kieszeni - choć ta różnica dla wielu będzie niezauważalna, pewnie wpadnie w oko miłośnikom szczegółów. Wszystkie te detale pięknie współgrają z miękkim kołnierzykiem z długimi wyłogami, sprawdzonym m.in. w naszej letniej koszuli roboczej.

 


Bez zmian pozostaje tkanina - ponownie sięgnęliśmy “Old School Denim” od Albiate, z linii RETWIST®, wykonanej z mieszanki przędzy z recyklingu i amerykańskiej bawełny Supima. To dżins zupełnie inny w charakterze niż jego amerykańskie i japońskie odpowiedniki. Pomimo charakterystycznej, nieregularnej tekstury materiału, jest on cieńszy i lżejszy; dodatkowo sposób barwienia spowalnia proces spierania i utraty koloru.

To rzecz uszyta raczej z myślą o tych, którzy potrzebują codziennej, dyskretnej wręcz (w swoim gatunku oczywiście!) koszuli, a nie celują w mocną patynę i typowo westernowy, znoszony look. Nada się nawet i pod marynarkę!

To też po prostu świetna opcja na co dzień - jej ogromną zaletą jest to, że dobrze sprawdza się solo, bez dodatkowej warstwy czy akcesoriów. Detale przełamują monotonię ciemnej tkaniny, kontrastowe przeszycia i połyskliwe napy służą za ozdobę, a dwie kieszenie piersiowe w razie potrzeby zmieszczą mały portfel lub okulary. Jak większość ubrań z kowbojskich rodowodem, taka dżinsowa koszula naturalnie odnajduje się w letnich okolicznościach, w pełnym słońcu - w razie potrzeby rozpięta pod szyją o ten jeden guzik bardziej, z podwiniętymi rękawami.

 


Oprócz ciemnego denimu, mamy jeszcze beżową wersję tej samej tkaniny od Albiate - można powiedzieć, że ze znakiem jakości od naszego katowickiego zespołu, na co mamy dowód. ;)

Niezależnie od tego, po którą sięgniesz, to już prawdziwy klasyk - albo i Klasyk.

 

Pokaż więcej wpisów z Lipiec 2024
Zaufane Opinie IdoSell
4.90 / 5.00 5557 opinii
Zaufane Opinie IdoSell
2024-10-14
Wszystko ok. Pełen profesjonalizm
2024-10-07
Obsługa zamówienia świetna!
pixel